Teraz, gdy wstaję rano i patrzę za okno ciemność zakrywa horyzont. Jednak, kiedy prawie dwa tygodnie temu na nogi zerwał mnie irytujący dźwięk budzika, na dworze właśnie jaśniało. Nie był to zbyt zachęcający poranek – było szaro, przenikliwie zimno. Widok jednak nie był pospolity – nie widziałam zwyczajnego bloku i zwykłego kawałka podwórka. Byłam na wycieczce – wszystko było inne, nieznane. Wreszcie mogłam dobrze się temu przyjrzeć, bo gdy poprzedniego dnia – we wtorek – przyjechaliśmy tu późną nocą, byłam zbyt głodnai zmęczona, by się nad tym zastanawiać. Starając się stłumić w sobie chęć powrotu dociepłego jeszcze łóżka, uznałam pokój za całkiem niebrzydki – byłam na wielu już szkolnych wycieczkach i ten zdecydowanie plasował się w czołówce rankingu. Do tego trzy łazienki! Biorąc pod uwagę obecność ośmiu dziewczyn i tyluż głów do umycia, był to fakt zdecydowanie przemawiający na plus. Cudem zdążywszy na śniadanie i zaopatrzywszy sięw jedzenie na dalszą podróż, wsiedliśmy do tzw. „busika”, nieśmiało licząc, że być może podróż okaże się dłuższa niż przewidywano i uda nam się zyskać kilka chwil snu...
***
Niestety, przeliczyliśmy się – okazało się, że zaraz trzeba było wysiadać. Zaczęłam wkładać na siebie wszystkie ubrania, jakie wpadło mi do głowy, by ze sobą zabrać. Jednakże, gdy tylko opuściliśmy przytulne wnętrze busu, szybko zaczęłam żałować, że nie wzięłam czegoś jeszcze...
Wraz z przewodnikiem odwiedziliśmy Cmentarz Zasłużonych na Pękowym Brzysku.Z trudem odcyfrowywaliśmy stare nagrobne napisy, które okazywały się nazwiskami osób znanych i podziwianych, jak np. Kornel Makuszyński czy Jan Długosz. Wiele nagrobków było drewnianych bądź kamiennych, niektóre rzeźbione przez samego Hasiora.
Widzieliśmy pierwszą willę zaprojektowaną w góralskim stylu autorstwa Ignacego Witkiewicza.
Po krótkim spacerze ulicami Zakopanego, przejechaliśmy do Jaszczurówki, by zwiedzić tamtejszą kaplicę, która również stanowi doskonały przykład stylu zakopiańskiego. Zbudowana w prosty, wyjątkowy i na swój sposób piękny sposób, ze specyficzną atmosferą - bardzo mi się podobała i na pewno zapadła w pamięć.
Potem odwiedziliśmy Muzeum Jana Kasprowicza, które mieściło się w starym domu pisarza. Panowało w nim ciepło i klimat, dzięki któremu zdawało się, że właściciela nie ma tylko chwilowo, że zaraz wróci i sam opowie nam koleje losu swojego życia. Podziwialiśmy obrazy, szkice i piękno domu artysty, jednak moją uwagę najbardziej zwrócił portret żony Kasprowicza, Marii, wykonany przez jego przyjaciela Ignacego Witkiewicza. Jest to obraz bardzo delikatny, pastelowy – tooczy Marii sprawiają wrażanie żywych, prawdziwychi skupionych.
Tego dnia czekały nas jednak również trudniejsze wyzwania. Jednym z naszych przystanków był Tatrzański Park Narodowy. Starając się nadążyć za przewodnikiem podziwialiśmy otaczające nas widoki. Góry były stosunkowo wysokie, monumentalne. Szczególnie podobały mi się kamienne przełęcze wyglądające na niewzruszone przez czas... Spróbowałam nawet oscypka, który mimo mało zachęcających rekomendacji okazał się być całkiem dobry. Pogoda również się nieco poprawiła, dzięki czemu mogłam bardziej skupić się na krajobrazach.
Końcowym przystankiem było Zakopane. Trochę doskwierało mi już zmęczenie, jednak wraz z koleżankami przespacerowałam się przez Krupówki, by poczuć charakterystyczny dla Zakopanego nastrój. Zdołałam nawet kupić kilka pamiątek.
To był ostatni przystanek w naszej środowej wycieczce – pozostało nam już tylko powrócić do Poronina i dosłownie „rzucić” się na kolację. A w między czasie oczywiście wciąż naiwnie próbować wyspać się w drodze...
Na miejscu przypomniało nam się, że to nie koniec – 30 września jest przecież Dzień Chłopaka. Na szczęście pamiętałyśmy o tym wcześniej i przy akompaniamencie „Sto lat” złożyłyśmy im życzenia i rozdałyśmy prezenty. Potem staraliśmy się urządzić dyskotekę – jednak nikogo chyba specjalnie nie zdziwiło, że plan ten nie wypalił.
I tak, zmęczeni górską wycieczką i zadowoleni, że wszystko poszło względnie zgodnie z planem, poszliśmy spać...
***
Dopiero następnego dnia okazało się, że jednak nie wszystko się udało – przy atrakcjach wyczerpującego dnia zupełnie zapomniałyśmy o 16 urodzinach koleżankiz pokoju...!
Olga Osińska
Dzień V
Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzający (10 wejścia) tutaj!